Kanado, miałam z tobą problem :)

Ten problem to bardziej taki „mentalny”, ale zaraz Wam wyjaśnię o co chodzi. Nic się nie bójcie.

Tęskni nam się trochę za Ottawą i tak dzieląc się swoimi rozterkami ze znajomymi Chińczykami pada pytanie: „A czy w Ottawie są lepsze zarobki, bo ludzie mówią, że domy droższe to życie chyba też?”. No więc … jeśli wierzyć danym statystycznym dla prowincji i dla miasta Ottawa – to tak – w Ottawie są wyższe wynagrodzenia, a domy są droższe. Jeśli szukacie porównań zarobków dla specyficznych branż, polecam jeszcze zajrzeć na inne strony, np. tutaj lub tutaj. Porównując niektóre zawody okazuje się, że w Ottawie można np. dostać 30% – 40% więcej na godzinę niż w Halifax.  Mówię więc do M. – „Kurczę, to niesprawiedliwe, ten sam człowiek, to samo wykształcenie i doświadczenie, Halifax do tanich miast nie należy i jeszcze ktoś mniej zarobi?”. Na co M. stwierdza (słusznie chyba), że ja to jednak źle o tym myślę. A konkretnie, cały czas widzę Kanadę jako jedno państwo (no to jak jedno państwo, to jedne zasady, nie? I wszystkim sprawiedliwie i po równo – dobra wiem, to utopia by była 😛) … ale Kanada, to jednak bardziej takie USA lub UE, wiecie – w sensie każda prowincja jest jak mini państwo, albo raczej taki stan. W Stanach nie byłam, ale z tego co słyszałam, to różnice pomiędzy stanami są diametralne (inna pogoda, przyroda, mentalność ludzi, prawo, poziom życia, itp.). No i tak samo jest z Kanadą.

No jasne. (Taadaam! I tutaj mnie olśniło – bo w końcu „Wolnoć Tomku w Swoim Domku” lub inaczej „Co Ontario to nie Nowa Szkocja” 🙂 ). I może tak być i jest to OKAY.

To jest właśnie cecha dużych państw, jak np. Chin, Rosji czy Indii. Z przyzwyczajenia i niewiedzy wrzucamy ludzi do jednego worka i mówimy, że np. Chińczycy są tacy i owacy :). A to może być prawdą tylko dla konkretnej grupy Chińczyków i to w konkretnym rejonie, a czasem mieście (np. Szanghaj a Pekin – to kompletnie różna mentalność i różne zwyczaje kulturowe). Zatem trzeba pamiętać, że Kanada też jest OGROMNA :), a każda prowincja jest INNA, więc zanim zaplanuje się przyjazd do Kanady na stałe, trzeba trochę poczytać, żeby wybrać taką prowincję, która Wam najbardziej będzie odpowiadała.

Piszę o tym, bo często ludzie piszący, mówiący o tym kraju (ja też rzecz jasna) używamy określenia Kanada – tak dość ogólnie i tak „po macoszemu”- wrzucając właśnie nasze konkretne doświadczenia z jakiejś prowincji do takiego jednego wspólnego worka, a potem mamy w efekcie sprzeczne informacje dotyczące tej samej kwestii, na przykład: tego jak się zdaje prawo jazdy, jak wygląda opieka medyczna, a jakie dokumenty są potrzebne tu i tam, a jakie zarobki na takim stanowisku, a czy jest praca dla spawacza, itp. Także wiecie, ile ludzi, ile prowincji – tyle obrazów, odcieni Kanady. I wszystkie są (lub mogą być) prawdą, nie ma że „eee … co Ty gadasz” albo „W jakiej Kanadzie Ty żyjesz?”. Pewnie są jakieś ogólne prawdy właściwe dla wszystkich prowincji, więc i Kanady jako takiej ogółem jak np.: Kanada jest piękna, Kanada jest dzika, a ludzie są mili, ale tak w sumie w większości przypadków nasza kanadyjska codzienność – to bardziej nasze opinie 🙂 i oceny danych sytuacji, a nie tylko opisy. I przed tym nie ma ucieczki.

No okay, a co jeszcze wynika z wielkości Kanady? Ano …, żeby zwiedzić to całe państwo zbudowane z tych małych „państewek”, potrzeba dużo czasu i dużo pieniędzy (odległości robią swoje). Z naszej obserwacji wynika, że spora część starszych mieszkańców NS nigdy nie wyjechała za granicę dalej niż do USA, a prowincje kanadyjskie – tak „osobiście” zna, owszem, ale tylko te sąsiedzkie. Nie mieli potrzeby nigdzie jeździć, a może nie mieli pieniędzy? Trudno powiedzieć.

I tak przy okazji, chociaż jakby obok tematu, naprawdę uwierzcie mi, nie da się odpowiedzieć na pytania: Czy warto emigrować do Kanady? Czy tutaj jest lepiej? A czy to się opłaca? Mi się może opłacać, a Tobie nie. Mi się może podobać, a Ty powiesz „Że whaaat? To ma być ta Kanada? No d … nie urywa!” I oboje będziemy mieli rację. Startujemy z różnych poziomów życia, mamy różne oczekiwania, plany i marzenia. Mamy w końcu różne doświadczenia i co innego zrobi na nas wrażenie. Przypomina mi się taka sytuacja (może to sami znacie z doświadczenia) gdy ktoś wam bliski opowiada, jaki super film oglądał, no taki 10/10. Trzeba zobaczyć. Podekscytowani zasiadacie przed komputer/odbiornik telewizyjny, odpalacie film  i … na napisach końcowych sami nie wiecie czy się śmiać, czy płakać, wasza ocena 2/10. Pojawia się myśl: Co temu Zdzichowi się w tym filmie podobało? Hmm … No to teraz już oboje wiecie, że macie różne gusta 🙂 To co ja powtarzam do znudzenia, Kanada to jest TAKI sam kraj, jak KAŻDY. Ma swoje plusy i ma też minusy. Jedni odnajdują tutaj swój dom, inni nie. Czasem trzeba wyruszyć w podróż, żeby „się” odnaleźć, a na końcu przekonać, że to i tak DROGA była najważniejsza. I to jest w porządku. Serio.

Podsumowując, jeśli czytacie „Kanada to lub Kanada tamto,” to zawsze sprawdzajcie informację, czy chodzi o całą Kanadę, czy tylko o jakąś konkretną prowincję. I zanim się zachęcicie lub zniechęcicie do tematu po prostu pamiętajcie, że to jest DUŻY kraj. Taka UE. Będziecie zawsze musieli wymieniać prawo jazdy, kartę zdrowia (pewnie coś jeszcze) przy zmianie prowincji.

Ps. Tak sobie myślę, że nawet w Polsce, różnimy się regionalnie pod wieloma względami i mentalnością, językiem, zwyczajami, kuchnią. I zarobki w dużym mieście będą inne niż w mniejszym 🙂 Pamiętam jak pewna pani z dużej firmy z Warszawy szukała pracowników IT w Lublinie za 2000 brutto 🙂 Kolega jej mówi, że chce 2000 netto, bo będzie robił to samo co jej pracownik w Wawie za 4000 netto 🙂 a Pani mówi: „Ha, ha, ha…proszę Pana – ale to jest LUBLIN” 🙂 No i tak …, pracy kolega nie przyjął, znalazł inną – a firma oddziału w mieście jednak nie otworzyła, ponoć miała problem ze znalezieniem pracowników :P. Dziwne nie? 🙂

E.

4 thoughts on “Kanado, miałam z tobą problem :)

  1. Emilia, bardzo ze mną rezonuje Twój wpis. Co więcej, mam alergię na kategoryczne wypowiadanie się z pozycji eksperta „od Kanady”. [Chciaż pewnie i ja nie uniknęłam takiego tonu. Cóż uroki/braki Internetu]. Przypomina mi się mój wpis na trzecią rocznicę pobytu w Vancouver, zalinkuję jeśli pozwolisz – http://kanadasienada.pl/ja-sie-znam-na-kanadzie/.
    Drogi czytelniku bloga Emilii i wszystkich innych kanadyjskich źródeł – powodzenia z planem na Kanadę i dużo zdrowego rozsądku! Serdeczności

    1. Dzięki Kasiu za komentarz i linkuj jak najbardziej. Dużo prawdy w Twoim poście. Ja kiedyś usłyszałam od starszej emigracji, że „nie mam prawa narzekać na coś w Kanadzie” bo nie jestem obywatelem i nie wybrałam sobie tego kraju do życia:) tak jak Oni w latach 80-tych.

  2. To wszystko jest tak prawdziwe! Ja mogę się wypowiadać tylko na temat Manitoby i mam problem kiedy ludzie pytają jaka jest Kanada. A robią to często. Teraz będę im podsyłała Twój wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *