Witajcie po przerwie! Trochę byliśmy ostatnio zajęci i tak wyszło, że zrobiło się trochę zaległości na blogu, no cóż … wiecie jak to jest, może w tym roku uda się być bardziej systematycznym.
Zgodnie z tytułem, ten post będzie głównie poświęcony naszym obserwacjom związanym z chodzeniem do kościoła (rzymsko-katolickiego) w Nowej Szkocji (głównie okolice HRM). W końcu postanowiłam o tym napisać, bo w naszej prowincji, szykują się spore zmiany i od 2019 r. liczba parafii zostanie zredukowana do 20 w taki sposób, że kilka lub kilkanaście kościołów oddalonych od siebie nieraz i godzinę drogi samochodem, zostanie połączonych w jedną parafię. Jak to będzie funkcjonować, nie wiadomo, ale zmiany będę spore. Także, kto wie – za jakiś czas moje obserwację mogą być zupełnie nieaktualne? A propos aktualności, nie wiem czy widzieliście już „hipsterską” wersję szopki bożonarodzeniowej? Moim zdaniem, daje do myślenia …
Ogólnie, możecie potraktować ten wpis jako formę ciekawostki, bo wiadomo co kraj – to obyczaj. Bardzo możliwe, że w różnych prowincjach będziecie mieli inne doświadczenia, więc może akurat dowiecie się czegoś nowego. Od razu mówię, nie piszę tutaj o polskich Mszach, czy polskich parafiach w Kanadzie 🙂 i tak, to są nasze subiektywne opinie.
Kolejność wyliczeń jak zwykle, losowa.
- We wszystkich kościołach, w jakich mieliśmy okazję uczestniczyć na Mszy Św. komunia udzielona jest pod dwiema postaciami, ale wygląda to trochę inaczej niż pamiętamy to z Polski. Mianowicie, ksiądz lub szafarz (w Kanadzie są to także kobiety), udziela komunii pod postacią chleba, a obok stoi druga osoba (tutaj najczęściej już tylko szafarz, diakon), który oddzielnie udziela komunii pod postacią wina. W Polsce taka komunia była nam udzielana poprzez zanurzenie opłatka w winie i podanie jej do ust, natomiast tutaj jest to rozdzielone. W efekcie, część ludzi przyjmuje komunię pod dwoma postaciami, a część tylko pod postacią chleba. Z punktu widzenia teologii, obie formy są ważne, ale czasem dziwnie się czuję, widząc jak szafarz stoi z kielichem wina i czeka, czy ktoś do niego podejdzie czy nie.
- Komunia najczęściej podawana jest do ręki. W ramach ciekawostek tutaj możecie znaleźć informację, jak prawidłowo powinno się ją przyjmować (tzn. prawa dłoń podtrzymuję lewą i prawą dłonią wkładamy Hostię do ust).
- Kolejka do przyjęcia komunii formuje się „ławkami”, od przodu do tyłu, a osoby stojące idą na samym końcu. Zdecydowanie porządkuje to cały proces i nie ma przepychanek. Tak przy okazji, przypomniało mi się jak w jednej z parafii w Polsce na Podkarpaciu, też jest taki zwyczaj tylko odwrotny – najpierw idą ludzie stojący na końcu, a potem Ci którzy są najbliżej ołtarza, jakby w imię zasady „ostatni będą pierwszymi” 🙂 .
- Prawie wszyscy obecni w kościele na Mszy, idą do komunii. Nie wnikam w sumienia, ale jako ciekawostkę mogę wam powiedzieć, co kiedyś powiedział nam ksiądz, który raz tejże komunii nam nie udzielił, pomimo, że do komunii podeszliśmy … Otóż, na ten fakt złożyły się dwie rzeczy – raz, że chcieliśmy przyjąć Hostię do ust, dwa, że mieliśmy złożone dłonie na krzyż, na wysokości klatki piersiowej (bo tak nas nauczony, kiedy przygotowywaliśmy się do pierwszej Komunii Św. w Polsce, w naszej parafii). Dla księdza w Kanadzie, takie dłonie to informacja, że jesteśmy z „innego” wyznania i komunii nie przyjmujemy, dlatego w tym momencie wyciąga da nas tylko dłoń i błogosławi, robiąc znak krzyża. Pamiętam, że byłam wtedy przerażona … no bo jak to, dlaczego nie dostałam komunii? Ksiądz ma jakieś „super moce” i stwierdził, że jestem grzeszna:), czy o co chodzi? Po księdza późniejszych wyjaśnieniach, co i jak (chodziło o nasze dłonie), dalej pytam „No, ale proszę księdza, na logikę, jeśli jestem innego wyznania, to po co mam iść w kolejkę do komunii, skoro nie mogę jej przyjąć?” i tutaj się okazuje, że ” a żeby nie czuć się wykluczonym, że inni idą, a ja nie”. Niestety zdarza się też, że osoba która komunię do ręki wzięła, wcale jej potem nie przyjęła, tylko zostawiła w ławce, np. w śpiewniku … Powiem szczerze, że nie rozumiem takiego postępowania, ale cóż … Także wiecie, to że wszyscy do komunii idą, nie oznacza, że wszyscy ją przyjmują. Ot, takie buty.
- W Kanadzie nie ma praktyki udzielania spowiedzi podczas Mszy Świętej. Myślę, że jednym z powodów jest fakt, że zwyczajnie brakuje księży. Rzadko kiedy na parafii, jest więcej niż jeden ksiądz na stałe, więc jeśli odprawia Mszę, to nie ma komu spowiadać, a dwa – spowiedź indywidualna jest „mniej popularna”. Dlatego raczej macie małe szanse, na zobaczenie jakichkolwiek kolejek do konfesjonału, poza okresem przedświątecznym. A i to, tylko w określony dzień i godzinę, bo takie spowiedzi są określone np. tylko w czwartki pomiędzy 3 pm – 4 pm.
- Taca zbierana jest do koszyków lub koszykowych „patelni” przez osoby świeckie (bo nie ma tylu księży), a potem wrzucana do worka i od razu jest składana w ofierze na ołtarz, podczas ofiarowania darów. Parafianie najczęściej wkładają pieniądze do numerowanych kopert (rejestrowanych w kancelarii) dzięki czemu na koniec roku każdy wierny dostanie „pit” z kościoła, ile dokładnie wpłacił i będzie go mógł odliczyć sobie od podatku.
- Oprawa muzyczna. Z naszej obserwacji wynika, że poziom lekcji muzyki w Kanadzie musi stać na wysokim poziomie, bo większość kościołów kanadyjskich w jakich byliśmy (nie mówię o polskich Mszach), miała bardzo dobrych organistów i chórzystów. To znaczy, ich głosy były naprawdę wyjątkowe i po prostu miło się tego słuchało, co ciekawe, to najczęściej były kobiety. Nie wiem dlaczego, ale mi się akurat polski kościół najczęściej kojarzy z męskim głosem organisty, pobrzmiewającym gdzieś z tyłu kościoła :).
- Kanadyjczycy najczęściej maja w ławkach śpiewniki z nutami i słowami oraz tablicę, umieszczoną przy ołtarzu – która informuje ich o numerze danej pieśni. To pewnie wynika z samej organizacji kościoła, że rzadko kiedy są tutaj rzutniki.
- Znacznie częściej niż w Polsce, Tabernakulom jest tutaj umieszczany w bocznej nawie, nie zaś w centrum ołtarza. W sensie, wiem, że to tylko kwestia organizacji przestrzeni, ale akurat w Kanadzie nam się to bardziej rzuciło w oczy.
- Chyba nie byliśmy jeszcze na Mszy Świętej bez kazania … tzn. wydaje mi się, że jest zawsze, niezależnie od tego jak długa będzie liturgia oraz nie ma tutaj w zwyczaju „czytania listów”. Owszem, ksiądz was poinformuje, że jest jakiś list i zachęci do samodzielnego przeczytania, a kazanie powie od siebie.
- Na koniec Mszy Świętej, ksiądz wyjdzie przed kościół albo będzie w holu – czekał na wychodzących parafian, aby się mogli z nim przywitać i uścisnąć dłoń (trochę jak na amerykańskich filmach robią pastorzy).
- Msza Święta na tygodni nie jest sprawą oczywistą :). Prawdopodobnie z braku księży, większość kościołów ma Mszę głównie w sobotę i niedzielę, a już na tygodniu tylko w niektóre dni i to np. o 9:00 am. Żadne tam takie, że o 7:00 rano czy 20:00. Pamiętam, że musieliśmy się raz nieźle nagimnastykować, żeby pójść na Mszę we czwartek po południu. W naszym mieście chyba tylko jeden czy dwa kościoły miały Mszę o 18:00.
- Najczęściej podczas „podniesienia Najświętszego Sakramentu” po odśpiewaniu „Baranku Boży …” ludzie nie klękają tylko stoją, a potem podczas śpiewania już w trakcie komunii, po powrocie do ławki i modlitwie osobistej także wstają i czekają na koniec udzielania komunii innym wiernym. Co ciekawe, jest to zgodne z tutejszymi wytycznymi od arcybiskupa.
- Stacje drogi krzyżowej, jeśli są – to są od lewej do prawej, czyli odwrotnie niż to co znamy z Polski.
- W zasadzie nie ma tutaj praktyki nabożeństw jak majówki itp., chociaż w jednym z kościołów byliśmy raz na drodze krzyżowej, ale to jest specyficzny i wyjątkowy kościół :), to nie wiem czy się liczy.
- I na koniec jako ciekawostka … dwa razy „trafiło” nam się uczestniczyć we Mszy Świętej bez konsekracji. Powiem szczerze, że za pierwszym razem myślałam, że to niemożliwe i chyba „przespałam,” ale za drugim razem, byłam już pewna, że konsekracji nie było. Pogrzebałam w internecie i wychodzi na to, że była to jakaś forma Mszy ekumenicznej, dopuszczona w kościele katolickim, nie wiem czy dlatego, że np. ksiądz był innego wyznania czy może to był diakon. Trzeba się będzie dowiedzieć 🙂
- Aha, jeśli macie uczulenie na gluten, to wystarczy zgłosić to do księdza, tak samo jak w Polsce.
PS: A jeśli jesteście w NS i nie możecie z jakiegoś powodu uczestniczyć w niedzielę we Mszy Świętej, to zachęcam do obejrzenia Mszy transmitowanej właśnie w każdą niedzielę, na żywo, z parafii Świętego Benedykta. Link tutaj! Ten konkretny kościół ma też coś takiego jak WOW – czyli coś na kształt opieki dla dzieci, podczas jednej z Mszy niedzielnych, gdzie dzieci są zabierane na czas kazania do świetlicy i tam mają swoją katechezę, a rodzice w tym czasie nie muszą się nimi zajmować. Ot, taki wynalazek.
A Wam by się to podobało, czy e tam?Em.
NS chodzi mi po głowie od ponad roku.Osiem lat w Ontaryjskim kołchozie daje się we znaki a szczególnie jeśli chodzi o naszą rodzinę.W tym roku mamy zamiar wybrać się do NS samochodem (road trip) Byłem 2 razy w Halifax i raz w Fredericton (delegacja pracownicza). NS przypomina mi Irlandię w której spędziłem 5 wspaniałych lat w małym miasteczku. Jak będziemy na miejscu to poproszę o spotkanie aby wyciągnąć jak najwiecej informacji o tym miejscu 😉 A kto wie może czeka nas przeprowadzka w 2020 do NS … nie ukrywam bardzo bym chciał 🙂