Czytając kiedyś bloga moich znajomych, którego Wam notabene gorąco POLECAM (szczególnie jeśli chcecie wiedzieć jak to jest na takim australijskim „IEC-u” i w ogóle poczytać o ich doświadczeniach z Australią a obecnie z Holandią), trafiłam na wpis o „objawach wsiąkania”, czyli jak pisze Paula, o takim stanie, kiedy „rzeczy nietypowe stają się dla ciebie objawem normalności, pomimo że do tej pory były swego rodzaju egzotyką”. W Kanadzie jesteśmy co prawda (dopiero/aż) ponad trzy lata, ale pewne swoje obserwacje mamy. Tutaj pisałam a naszych zaskoczeniach zaraz po przyjeździe, możecie porównać.
Poniższa lista będzie moja, subiektywna i z przymrużeniem oka, bo śmiech to zdrowie. Zapraszam do poczytania.
- Przy temperaturze minus 10 mówisz, że jest całkiem ciepło na dworze, a przy plus 10 jesteś gotów wyjść w krótkich spodenkach i klapkach, bo zaczyna Ci być gorąco. Dochodzisz też do wniosku, że w Polsce dzieci są zdecydowanie przegrzewane.
- Posiadasz na wyposażeniu domowym buty do minus 40, kurtkę do minus 25, spodnie narciarskie oraz czapkę z pomponem na górze, najlepiej z kanadyjskim motywem liścia!
- Masz w domu przynajmniej jedną rzecz z owym liściem lub flagą CA (a otwarty syrop klonowy chłodzi się w lodówce).
- Kiedy pada deszcz, nie bierzesz ze sobą parasola – uważasz, że i tak sobie nie poradzi z wiatrem! (To prawda tylko w Nowej Szkocji – NS).
- Jeździsz przepisowo na autostradach i w mieście.
- Reagujesz mechanicznie na „How’re you?”.
- Wiesz, że „Kelly” z pracy, może być mężczyzną, bo imię to jest unisex.
- Nie boisz się policji, traktujesz ich pracę jak każdą inną i wierzysz, że Ci pomagają a nie szkodzą.
- Rozpoznajesz przez telefon pochodzenie rozmówcy tylko po akcencie.
- Ubierasz choinkę na początku grudnia, a ozdoby świąteczne chowasz zaraz po Sylwestrze (u nas „prawie” ten etap).
- Nie obchodzisz Sylwestra 🙂 a fajerwerki w ten dzień budzą raczej uczucie: „Wow, ludzie ktoś coś strzelał? Gdzie to?”.
- Kupujesz alkohol na zapas, bo po 22:00 już zamknięte (to w NS, bo w QC można kupić na stacji benzynowej 24h 🙂 )
- Dziwisz się i uważasz za super „niegrzeczne” zachowanie, kiedy przysłowiowa Pani Halinka z urzędowego okienka jest opryskliwa. Hello, to CANADA – tu w okienku jest się miłym, proszę Pani.
- Mówisz po imieniu do ludzi starszych od Ciebie …, tak do szefa też.
- Przestajesz tak bardzo przejmować się swoim wyglądem.
- Zostajesz mistrzem segregowania śmieci we własnym domu i na wyrywki umiesz powiedzieć: co, gdzie i jak.
- Informacje o: pluskwach w bibliotece, braku prądu, czy myszach w pracy nie robią na Tobie żadnego wrażenia (tylko w NS?).
- Uśmiechasz się do ludzi, zagadujesz kasjerkę w sklepie, a jak nie wiesz co powiedzieć – zaczynasz odczuwać wyrzuty sumienia 😛 – heh no dobra, to może tylko ja.
- Stosujesz „technikę kanapki” przy udzielaniu negatywnej informacji zwrotnej. No chyba, że ktoś prosi tylko o „meat”.
- Masz tendencję do egzagerowania w bycia miłym.
- Przestajesz otwarcie narzekać i prezentować swoje mniej popularne poglądy (dobra, powiem szczerze – jeszcze nie jestem na tym etapie „wsiąknięcia” i nie wiem czy kiedykolwiek będę :)).
- Smakuje Ci bardzo kanadyjskie jedzenie i wręcz, tęsknisz za nim będąc za granicą Kanady (hmm, chyba jeszcze nie ten etap).
- Przynajmniej raz w roku jedziesz na Florydę/ Kubę /Dominikanę/do Meksyku, żeby się zagrzać i odpocząć (sucho, nawet jedna noga nie „wsiąkła” nam jeszcze).
- Tacę w kościele pakujesz do specjalnej kopertki (jeśli chodzisz do kościoła 🙂 ).
- Używasz chloru do prania ręczników i mycia łazienki.
- Nie pamiętasz już, kiedy ostatni raz używałeś żelazka i w ogóle, po co to komu? A mały i cichutki odkurzacz to dla Ciebie egzotyka (eee … jeszcze nie ten etap).
- Przestajesz cerować skarpetki i ciuchy, po prostu je wyrzucasz (kurczę, na tym etapie też jeszcze nie jestem, ceruję co się da 😛 ).
- Przeparkowujesz samochód pod centrum handlowym nawet kilka razy, jeśli zmieniasz sklep, żeby tylko być bliżej do wejścia i nie musieć iść na piechotę tych 100 metrów.
- Nie dziwią Cię ceny netto w sklepie. Przeciwnie, upewniasz się dwa razy – jeśli cena jest podana brutto.
- Czarna wiewiórka, szop pracz na śmietniku, jeleń na ulicy w środku dnia – nie robią na Tobie żadnego wrażenia.
- Byłeś nad oceanem wczoraj (to w NS).
- Stoisz w samochodowej kolejce do Tim Hortons po poranną kawę (u nas to odpada, mamy ekspres ciśnieniowy).
- Nie dziwią Cię już całkowicie pozamykane centra handlwowe w święta czy znacznie krótsze godziny otwarcia w niedzielę.
- Nie wiesz ile pali Twój samochód, po prostu tankujesz.
- Nucisz sobie czasem reklamę „Sleep Country Canada”. Tak na marginesie, polecam wam obejrzeć film – bajkę o ludzkich emocjach: „W głowie się nie mieści”, a dowiecie się skąd to się bierze 😛 .
- Po przyjeździe do Polski na chwilę, wszystkie samochody i sprzęty domowe (lodówka, kuchenka, pralka) wydają Ci się jakieś mega małe. Zachwycasz się zatem mini masłem i jogurtem w polskim sklepie.
- Zaczynają Ci się podobać koszule w kratę i zaczynasz kompletować swoją kolekcję (nooo serio … wpadłam jak śliwka w kompot i mam już chyba z 5, M. też namawiam, ale się chłopak broni).
- Akceptujesz fakt, że ludzie biorą rzeczy używane, które ktoś wyrzucił na śmietnik lub wystawił przed dom.
- Przestajesz pilnować swojej torebki w miejscach publicznych i u znajomych (heh to pewnie tylko ja tak mam).
- Zastanawiasz się dwa razy zanim użyjesz perfum.
- Pakujesz prezenty w papierowe torby i używasz kolorowych tissue, żeby je zakryć.
- Lubisz dawać i otrzymywać kartki okazjonalne (takie ładne, papierowe i grające).
- Znasz utwór „Despacito” w wersji z Justinem B.
- Jeździsz do Stanów na tańsze zakupy (to jeszcze nie my).
- Dajesz 15% napiwek bez mrugnięcia okiem, nawet jeśli serwis był powiedzmy sobie szczerze – bardzo „zwykły”. Z dawaniem tip-a przy „take out” jeszcze mam opory.
- Oglądasz mecze hokeja, a przynajmniej kojarzysz z nazwy kilka drużyn (no u mnie raczej to drugie …).
- Jesteś szczęśliwym posiadaczem kanadyjskiego domu na kredyt na jakieś 20 lat (ups sucho, suszej, najsuszej można by rzec).
- Nie przeszkadza Ci zapach „zioła” na ulicy … (eh, no way – honestly guys, it’s not gonna happen).
Wciąż nas dziwi:
- Mała popularność kebabów, brak hot dogów na stacji benzynowej! Dobra, żartuję 🙂 a tak na serio …
- Wysokie ceny usług telekomunikacyjnych i opłat za Internet.
- Korzystanie z usługi automatycznej sekretarki.
- Mało rozwinięty poziom technologii oraz usług on-line.
- Mała ilość ludzi czytających etykiety na opakowaniach (serio no chyba, że ja tak trafiam 😛 )
Oh la la, no to się zrobiła długa lista, a można by jeszcze pisać i pisać. Jeśli jesteście ciekawi, co w temacie „bycia Canadian” mają do powiedzenia komicy, to zajrzyjcie jeszcze tutaj i tutaj.
To co rozbawiłam Was trochę? Może nawet nie jesteście w Kanadzie, a i tak macie jakieś objawy „wsiąknięcia”, eh?
Nic nie szkodzi, objawy mogą ustąpić po pewnym czasie 🙂 wszystko zależy od Was.
Em.
Haha praktycznie wszystko to prawda uśmiałam się! You make my day! Z wyjątkiem zapachu trawy-tutaj go nie czuję, ale mieszkamy w małej miejscowości, więc to może być powód. W Anglii natomiast dostawałam mdłości na każdym spacerze w mieście
Dzięki Paula za komentarz! A braku trawy Ci zazdroszczę szczerze. Ja kurczę nie lubię jej zapachu, ale mój znajomy twierdzi, żeby „wciągać, wciągać” bo za darmo. Także heh, co kto lubi i co dla kogo – jak ze wszystkim 🙂 😛
Taaa zapach trawki jest w Edmonton (Ab) popularny!
Czytając Twoją listę, stwierdziłam że wciąż walczę i jestem nadzwyczaj oporna aby wsiąknąć 😀
🙂 Nooo jak widzisz ja tez się czasami nie daję Znaczyć się Edmonton – miasto nie dla mnie.
Such an enlightening post about Canada, Em. I think that I’ve learned more from your post than from any other thing I’ve read about Canada. It’s fun to see the comparison between Poland and Canada. 😉
Thanks, Agness! I am flattered that you are finding this post helpful and fun 🙂
Skąd my to znamy…
Ale uważam, że wsiąknę na dobre w UK, kiedy już mi nie będzie przeszkadzał zapach stęchlizny i grzyb na ścianie.
Czy to więc w ogóle możliwe…