Przyszła baba do lekarza …

” Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo…” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło”

S. Jachowicz

Ten wpis nie będzie o otyłości 😛 ani nadmiernym jedzeniu w Kanadzie, chociaż zamierzam takowy napisać. Ten wpis będzie o służbie zdrowia. Jak pisałam wcześniej – jestem/jesteśmy trochę zaskoczeni (no dobra – nie bójmy się tego słowa – rozczarowani) tym jak to tutaj wygląda. Generalnie system działa trochę jak w PL – tj. mamy lekarzy rodzinnych (family doctor) oraz specjalistów (dermatolog, endokrynolog, ginekolog itp.). Oprócz tego można pójść też do lekarza tak z „ulicy” (walk-in-clinic). Do tego ostatniego idziesz, jeśli nie masz rodzinnego lub jeśli twój rodzinny nie przyjmuje lub po prostu boli Cię „teraz właśnie coś” – a nie za 3 dni. Jak Cię bardzo boli – to możesz też pojechać do szpitala na oddział ratunkowy i czekać. Czekanie takie samo jak w PL. Zawsze to „czas leczy rany”. Ponieważ w całej Nowej Szkocji brakuje lekarzy rodzinnych (jak się okazuje lekarze są, ale prowincja nie daje im etatów w wystarczającej ilości, w efekcie co roku ileś % opuszcza prowincję na rzecz innej), dużo ludzi korzysta tylko z opcji „walk-in-clinic.” Taka przychodnia ma na ogół tylko lekarza rodzinnego, chyba że akurat jest to też specjalista w innej dziedzinie, ale i tak zazwyczaj udziela ogólnych porad. Zasada jest prosta „first come, first served” – czyli kto pierwszy ten lepszy, dostajecie numerek i czekacie na swoją kolej, czasem dłuuuugo czekacie. Niby lekarz ma na pacjenta 15 min, ale wiadomo … różnie bywa. M. był tak u lekarza chyba dwa razy i mówił, że da się przeżyć. Gdyby jakimś cudem lekarz dał Ci jakieś skierowanie na dodatkowe badania, to jego wyniki, pójdą do twojego lekarza rodzinnego i tam masz je odebrać. Jeśli nie masz rodzinnego, to masz problem :). Szczerze, nie wiem dokładnie co się dzieje z takimi wynikami, ale ponoć nie da się ich tak łatwo odebrać. Ogólne założenie jest takie, że ty – jako pacjent, nie możesz dostać wyników do ręki, no chyba że rodzinny Ci je da, wydrukuje przez przypadek (tak mi się udało) lub za nie zapłacisz. Normalnie to jest tak, że po tygodniu – twój rodzinny lekarz (recepcja) lub Ty – sam, zdzwaniacie się, że są wyniki i zapraszają Cię na wizytę. Idziesz wtedy na umówioną godzinę, czekasz (mi się zdarzyło czekanie 1 godzinę, ale wiem, że można czekać i dwie), żeby się dowiedzieć – że: „ooo … tak, no wyniki są w porządku„. Serio? ALE SERIO? Czekałam tydzień i 1 godzinę, urywam się z pracy na pół dnia, żeby się dowiedzieć, że jest wszystko w porządku. To nie można było przez telefon, sms, mailem powiedzieć tego samego ? Niestety, nie. Ale halo? NIE! 🙂 A Pani na recepcji nie mogłaby mi tego dać w tajnej kopercie jak w Polsce? Nie. W moim przypadku, to w ogóle było śmieszne, bo lekarz mówi: „wszystko ok…tak” to pytam konkretnie „A glukoza, a OB, a prolaktyna …„. I nagle następuje oświecenie u mojego lekarza – „ooo tak … no to jedno, to za dużo, tak  – to co mam wypisać skierowanie do endokrynologa”? Pomyślmy …, jako że kończyłam medycynę i mam mamę pielęgniarkę to poproszę 🙂 Wiecie – nie żebym się miała czepiać … no ale kurczę, to ja jestem lekarzem ?! Swoją drogą może powinnam zostać 🙂 Na inną opisaną dolegliwość dowiedziałam się, że to na pewno jest uciążliwe – ale przynajmniej, to nie rak i na to nie umrę. OK. Od razu czuję się lepiej. Zero skierowania na badania, zero zainteresowania, ot – taka moja uroda. Inna wizyta, poprosiłam o skierowanie na usg narządów rodnych. Czekałam 6 miesięcy … po tym czasie zaprosili mnie do szpitala i zrobili usg przez powłoki brzuszne. Tak – XXI wiek i oni oceniają narządy rodne przez brzuch. Wynik na szczęście zadowalający: mam macicę i jajniki – ufff … już myślałam, że nie mam. Dobrze, że tylko 6 miesięcy czekałam na tą wiadomość. Ok … jestem trochę złośliwa w tym opisie, ale po prostu mi ręce opadły! Jeśli bierzecie też jakiś lek na stałe, dajmy na to „euthyrox”, spora szansa, że w Kanadzie dostaniecie przepisany odpowiednik, a nie ten dokładnie lek – niby ta sama substancja, ale czasem też może być inna – tylko o podobnym działaniu. Dla niektórych może zrobić różnicę. Kupowanie leków, to też jest przygoda … te bez recepty jak paracetamol, ibuprofen, wszelkie witaminy, suplementy kupicie sobie sami jak w PL, ale już leki na receptę – dostaniecie w fiolce, z nazwą leku, imieniem i nazwiskiem pacjenta i lekarza oraz zaleceniem jak je brać.

drug stability testing

Zanim je dostaniecie, musicie poczekać. Od 30 min do kilku godzin – bo farmaceuta musi dla was przygotować tą fiolkę. Potem, przy odbiorze leku – Pan/Pani farmaceuta zrobi z wami wywiad. Tak – dokładnie jak lekarz. Na co chorujecie, po co wam ten lek, czy wiecie jak go stosować, a jak nie wiecie to on wam zaraz wytłumaczy. Jak poprosisz, niechętnie dodadzą Ci do niego ulotkę o skutkach ubocznych itp. W fiolce znajdziecie tabletki (wcześniej z ogromnego worka z nazwą leku, odmierzone dla Ciebie przez farmaceutę) jakie przepisał wam lekarz. I git. Niby git, ale ja bym wolała dostać opakowanie do rączki, z ulotką, z datą ważności tegoż leku i oddzielnie zapakowaną tabletką, co mi nie raz ratowało tyłek – jak nie pamiętałam czy już wzięłam ten lek dzisiaj czy nie? – wiecie szybko przeliczam otwarte „okienka” w blistrze i już wiem … A tu nie, wysypuj na rączkę i licz ile masz luzem, i ile było na początku :).  No nie podoba mi się to rozwiązanie, raz wręcz przez pomyłkę o mało – nie wzięłabym leków męża, bo akurat też cos miał przepisane – a te fiolki wyglądają tak samo, o tabletkach nie wspominając. Zatem, o pomyłkę nie trudno. Zresztą taka pomyłka, może też się przytrafić farmaceucie podczas przesypywania … i niestety wtedy mamy problem. Tutaj możecie poczytać o dość drastycznym rezultacie takiej procedury. Niestety z artykuły wynika, że takie przypadki się zdarzają, tylko nie są nagłaśniane. Swoją drogą, pojęcia nie mam czy taki system jest lepszy. Moim zdaniem nie działa za najlepiej, ale trzeba by zapytać farmaceutę? 😛 Znacie kogoś, ktoś, coś ?:P

Ps: A wiecie, że farmaceuta w Kanadzie robi zastrzyki na grypę? Robi, za darmo – jak jest sezon grypowy. A zdjęcie z opisu to prawdziwy gabinet lekarski, na tej „siedziance/leżance” jak kobieta jak w ciąży lub chce iść do gina (ginekologa ) robią jej badanie. Gdzie jest miejsce na drugą nogę, zapytacie ? Druga noga jest dokręcana :):)! Lekarz wyjmuje ją z szuflady i dokręca w dziurę po drugiej stronie, widać ją na zdjęciu … Taki XXI wiek. „Gooood morning” Halifax.

E.

2 thoughts on “Przyszła baba do lekarza …

  1. Hmmm … to w Halifax ale nie w calej Kanadzie !
    Przedstawilas tak , jakby to bylo w sredniowieczu 🙂 ale dobrze poznac co/jak jest w innej prowincji.
    Otwiera mi oczy poniewaz u mnie rodzinny lekarz i wszystko ladnie zalatwiane , nawet tabletki moge dostac na tydzien pieknie zapakowane z oznakowaniem na rano, poludnie i noc 🙂 aby miec pewnosc ze wzelam … nawet jak potrzebuje tylko jedna , ufff , ze nie musze juz wiecej bo zapewne wiecej kosztuje przygotowanie takiego pudelka niz sama tab 🙂
    Wiem jedno ____ lekarz jak ksiadz , rzadzi po swojemu 😉 aaa wiem boo prosilam o skierowanie na USG piersi booo wciskala mni MMG aaa ja nie zycze sobie i coo … odmowila mi skierowania a USG , mam zrobic MMG !! Aleee dowiedzialam sie, ze moge zrobic wlasne WiC ale jak pisalas , nie mozna dostac wynikow ? Musze sie dowiedziec !

    1. Niestety, tak to wyglądało w moim przypadku i dokładnie czułam się jak w średniowieczu po tutejszej cytologii. Większość osób, które znam tutaj – narzekają na opiekę zdrowotną. Wierzę, że w innych prowincjach – może nawet miastach, może być lepiej. Właśnie mi znajomy opowiadał, że jeśli nie możesz dostać jakiegoś skierowania,to najlepiej zmienić lekarza i tyle …tylko nie zawsze się da hehe, bo prywatnej opieki nie ma.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *